Margaret .POV
-Wstawaj śpiochu. -krzyknęła rzucając we mnie poduszką.
-Cholera Annie-krzyknęłam przecierając oczy.
-Chce ci przypomnieć,że jest siódma rano a ktoś- podkreśliła ostatnie słowo- Ma na siódmą trzydzieści do pracy
-Mam półgodziny- krzyknęłam i wstałam na równe nogi.
Wzięłam byle jakie rzeczy i pognałam czym prędzej do łazienki.
Szybki prysznic, ubranie się , ułożenie włosów i , makijaż zajęły mi podajże z dwadzieścia minut.
Wybiegłam czym prędzej łapiąc skórzaną kurtkę.
-Ej hola hola Marie. -krzyknęła Annie.
-Co ?-syknęłam.
-Może założyłabyś buty -zaśmiała się
Spojrzalam w dół.
Miałam różowe kapcie z uszami królika na nogach.
Boże dobrze,że Annie to zauważyła.
Szybko pozbyłam się kapci i założyłam czarne vansy.
-Cześć Marie. -krzyknęła kiedy ja już zamykałam drzwi.
Annie mówi na mnie Marie już od 6 klasy podstawówki.
Czasami mi się to podoba a czasami jest wkurzające.
Wsiadłam do auta wyjęłam z torebki kluczyki i wyjechałam na trasę.
Jechałam w miarę szybko,żeby zdążyć
~`Cholera... Jeśli się spóźnię to szef mnie zabiję- myslałam.
Zaparkowałam przed wielkim biurowcem.
Pobiegłam szybko do windy i nacisnęłam guzik,żeby pojechała na ostatnie piętro.
Kiedy drzwi się otworzyły krzyknęłam prawie się wywracając:
-Jestem szefie, jestem.
-Margaret co ty tu robisz?-zapytał
-Przecież pracuję tutaj -zaśmiałam się lekko.
-Masz wolne Margaret. Przecież mówiłem ci wczoraj.
-Ż-Że co?
-Przecież wszyscy z twojego działu mają wolne ,ponieważ wyrobiliście się z czasem i zrobiliście to oprogramowanie.
-Czyli,że mam wolne?
-Tak.
-Do kiedy?-zapytałam ciekawa.
-Jeśli spodoba im się wasza praca będziecie mieć rok płatnego urlopu.
-Aż rok? krzyknęłam z dziwniona.
-Tak rok.-uśmiechnął się szczerze. -Idz do domu i odpoczywaj Margaret.
-Jejku dziękuję -pisknęłam i przytuliłam swojego szefa.
Wróciłam do domu szczęśliwa z tego,że w końcu odpocznę i nie będę musiała wstawać wcześnie rano.
-Co ty taka szczęśliwa? -zapytała
-Mam rok wolnego od tej pracy. - opadłam na kanapę.
-Trzeba to uczcić!-krzyknęła szczęśliwa.
-A gdzie to tym razem pani idzie?
-Ja ,Tobias, Tony, Mike , Maria i ty-wskazała na mnie palcem.- Idziemy do klubu ''Freedom''
-To nie jest przypadkiem klub dla jakiś snobów? -zapytałam ciekawie.
-Nie,nie nie-zaprzeczyła. - Tobias zna właściciela i on załatwi nam naszą własne miejsce VIP.-na jej twarzy gościł uśmiech zadowolonego pięciolatka.
-Ja nie wiem czy chce tam iść..
-Oj zgód się Marie, zawsze siedzisz w domu- wydęła swoją dolną wargę- Poza tym powiedziałam już ,że przyjdziesz nie ma odwrotu.
-Ugh -jeknęłam- No dobra.
-YAY. Trzeba przygotować jakieś fajne ubrania - powiedziała odwracając się do szafy.
Obserwowałam jak wyjmuję rzeczy z szafy.
Może Annie ma racje.
Nie wychodziłam do żadnych klubów.
Teraz kiedy mam już rok urlopu mogę zaszaleć
Fajny ! :) dodawaj następny ♥
OdpowiedzUsuń