poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Rozdział 1

Margaret .POV

-Wstawaj śpiochu. -krzyknęła rzucając we mnie poduszką.
-Cholera Annie-krzyknęłam przecierając oczy. 
-Chce ci przypomnieć,że jest siódma rano a ktoś- podkreśliła ostatnie słowo- Ma na siódmą trzydzieści do pracy
-Mam półgodziny- krzyknęłam i wstałam na równe nogi. 

Wzięłam byle jakie rzeczy i pognałam czym prędzej do łazienki. 
Szybki prysznic, ubranie się , ułożenie włosów i , makijaż zajęły mi podajże z dwadzieścia minut. 
Wybiegłam czym prędzej łapiąc skórzaną kurtkę. 

-Ej hola hola Marie. -krzyknęła Annie. 
-Co ?-syknęłam. 
-Może założyłabyś buty -zaśmiała się 

Spojrzalam w dół. 
Miałam różowe kapcie z uszami królika na nogach. 
Boże dobrze,że Annie to zauważyła. 
Szybko pozbyłam się kapci i założyłam czarne vansy.

-Cześć Marie. -krzyknęła kiedy ja już zamykałam drzwi. 

Annie mówi na mnie Marie już od 6 klasy podstawówki. 
Czasami mi się to podoba a czasami jest wkurzające. 

Wsiadłam do auta wyjęłam z torebki kluczyki i wyjechałam na trasę.
Jechałam w miarę szybko,żeby zdążyć

~`Cholera... Jeśli się spóźnię to szef mnie zabiję- myslałam. 

Zaparkowałam przed wielkim biurowcem. 

Pobiegłam szybko do windy i nacisnęłam guzik,żeby pojechała na ostatnie piętro. 
Kiedy drzwi się otworzyły krzyknęłam prawie się wywracając: 

-Jestem szefie, jestem.
-Margaret co ty tu robisz?-zapytał 
-Przecież pracuję tutaj -zaśmiałam się lekko.
-Masz wolne Margaret. Przecież mówiłem ci wczoraj. 
-Ż-Że co? 
-Przecież wszyscy z twojego działu mają wolne ,ponieważ wyrobiliście się z czasem i zrobiliście to oprogramowanie. 
-Czyli,że mam wolne? 
-Tak. 
-Do kiedy?-zapytałam ciekawa. 
-Jeśli spodoba im się wasza praca będziecie mieć rok płatnego urlopu. 
-Aż rok? krzyknęłam z dziwniona. 
-Tak rok.-uśmiechnął się szczerze. -Idz do domu i odpoczywaj Margaret. 
-Jejku dziękuję -pisknęłam i przytuliłam swojego szefa. 

Wróciłam do domu szczęśliwa z tego,że w końcu odpocznę i nie będę musiała wstawać wcześnie rano.

-Co ty taka szczęśliwa? -zapytała
-Mam rok wolnego od tej pracy. - opadłam na kanapę. 
-Trzeba to uczcić!-krzyknęła szczęśliwa. 
-A gdzie to tym razem pani idzie? 
-Ja ,Tobias, Tony, Mike , Maria i ty-wskazała na mnie palcem.- Idziemy do klubu ''Freedom'' 
-To nie jest przypadkiem klub  dla jakiś snobów? -zapytałam ciekawie. 
-Nie,nie nie-zaprzeczyła. - Tobias zna właściciela i on załatwi nam naszą własne miejsce VIP.-na jej twarzy gościł uśmiech zadowolonego pięciolatka. 
-Ja nie wiem czy chce tam iść.. 
-Oj zgód się Marie, zawsze siedzisz w domu- wydęła swoją dolną wargę- Poza tym powiedziałam już ,że przyjdziesz nie ma odwrotu.
-Ugh -jeknęłam- No dobra.
-YAY. Trzeba przygotować jakieś fajne ubrania - powiedziała odwracając się do szafy.

Obserwowałam jak wyjmuję rzeczy z szafy. 
Może Annie ma racje. 
Nie wychodziłam do żadnych klubów. 
Teraz kiedy mam już rok urlopu mogę zaszaleć

1 komentarz: